aaa4
Dołączył: 30 Sie 2016
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 3:54, 12 Paź 2017 Temat postu: zenk |
|
|
-Saratah saratah... beshikoth beshikoth. - Obok jej kolana lezalo kilka niewielkich kamieni; przysunela je i ustawila z nich prowizoryczna podstawe na czarne lustro, tak zeby bylo skierowane na drzwi. Zlamanie czaru polegalo na skierowaniu jego zlej energii z powrotem na niego samego; stworzenie czegos w rodzaju zamknietego obwodu, ktory sam sie przepali. W kazdym razie zwykle to dzialalo.
Odciela nozem kawalek korzenia mandragory i polozyla na tacce, po czym przysypala go smocza krwia i pieciornikiem. Nastepnym krokiem bylo zapalenie kadzidla. Tchnela w nie wlasna magie, wziela spora szczypte sproszkowanej kruczej kosci i powiedziala:
-Moc do mocy, moce sie wiaza. Niech ta moc, moja moc, stanie sie czysta.
Z tacki buchnal gesty dym; w jego klebach wyraznie zobaczyla linie pentagramu, zobaczyla piec wierzcholkow ciemnosci i mala plame w centrum. Rzucila w nia proszek z kosci, ktory przylgnal do linii. Dobrze. Musiala widziec srodek, dowiedziec sie, czym byl, zeby moc go unieszkodliwic. Gdyby miala szczescie, mogloby to byc cos tak prostego jak runa wiazaca.
Do cholery, kogo ona chciala oszukac? Nigdy nie miala szczescia. Ale nadzieja nigdy nie umiera, zupelnie nie wiadomo dlaczego.
Lewa reka zgarnela dym na siebie i Terrible'a. Poglaskala ja moc,
|
|